sobota, 15 czerwca 2013

Zakupy za 50 zł - Słowenia.


Znany tu i ówdzie portal wykop.pl spopularyzował w ostatnim czasie interesującą praktykę. Jego użytkownicy mający okazję być poza granicami naszego pięknego kraju, robią zakupy w innych bardziej lub mniej pięknych państwach za sumę, która w przybliżeniu odpowiada 50 zł. A jako że ciekawa to rzecz - czemu nie wypróbować jej na słoweńskim przykładzie? No to do dzieła!



Aby trochę urozmaicić mój  eksperyment postanowiłem wykorzystać więcej niż jedno źródło. Prościej mówiąc poszedłem do trzech sklepów. Pierwszy z nich to oryginalnie słoweński Mercator. Sklep należący do sporej sieci, która tak już się usadowiła na podalpejskim rynku, że zrobiło jej się za ciasno i rozlała się właściwie po całych Bałkanach. A w Słowenii rzeczywiście trudno znaleźć kąt w który Mercator by nie dotarł i formę sklepu, której by nie przyjął. Od małego spożywczaka, po wielki hipermarket, "Najboljšy sosed" zawsze czai się gdzieś w okolicy.

Mercator przyćmiewa rozmachem nawet Alpy.

Zaszedłem jeszcze do Spara i Hofera. To też dość popularne w Słowenii sieci, aczkolwiek do Mercatora im pod tym względem daleko. Ta pierwsza, międzynarodowa firma z Holandii, jednak zawsze kojarzyła mi się jakoś bardziej z Austrią. Ta druga, to część niemieckiego Aldi, które z jakiś powodów zwie się tutaj inaczej, choć logo i asortyment wciąż są podobne. I jak Hofery z tej trójki są chyba najmniej liczne tak zdecydowanie najtańsze. Dość powiedzieć, że niektóre produkty są wręcz w "polskich cenach" co, jak mam okazję się tutaj przekonać, jest na prawdę nie lada gratką.
Mamy więc trzy sklepy. Mogłoby być więcej - ale. Po pierwsze, żeby tutaj wydać 50 zł nie trzeba się specjalnie nachodzić. A po drugie, nie za bardzo byłoby gdzie. Bo przyzwyczajonemu do obfitości rynku i konkurencji Polakowi może być trudno to zrozumieć, ale z sieciówek, mało która tu zagląda. "Nasze" Tesca, Auchany, Kauflandy, Reale i wiele innych to dla Słoweńców jakieś obce nazwy, znane może najwyżej z wakacji na obczyźnie. Poza Eurospinem, Lidlem i lokalnym Tušem ciężko mi sobie przypomnieć jakąś sieć marketów obecną w Słowenii.
No tak, ale krążę nad tymi zakupami jak sęp nad padliną, czas przejść do sedna. Więc oto co udało mi się kupić za 12,32 euro czyli mniej więcej 50 zł.
Mercator:
skuta 500g - (ser biały) - 1,69
jajka "M" - 1,32
ajdovi zganci 250g (drobno zmielona kasza gryczana instant) - 1,59
banany - 70 dag - 0,42  (cena raczej niecodzienna, bo były w przecenie)
Hofer:
chleb razowy 450g - 1,15
orzeszki ziemne w skorupkach 400g - 1,39
ajvar 680g (sos z papryki) - 1,28
Spar:
puszka piwa 0,5l - 1.09
wino białe 1l - 2.39

Taka to historia.


PS.
A skoro już jesteśmy na zakupach, to mam coś do dodania w poprzednim temacie. Jedna krótka i niezbyt dogłębna wizytacja "trgovin" wystarczyła, żeby znaleźć kolejne polskie ślady na słoweńskich półkach. Margaryna Rama, płatki Nestle, napój Danacol i podobny Benecol, jogurt Fantasia, żarówki Phillips, guma Winterfresh, Orbit i Airwaves (chyba nawet w jednym miejscu je produkują), lody Big Milk a nawet karmy Pedigree, Chappi i Kitekat, wszystko to zrobione w Polsce. I co ciekawe, te psie i kocie delicje wszystkie pochodzą od jednego producenta. Co jeszcze ciekawsze, to ten sam sochaczewski zakład, w którym robią też Marsy czy Twixy. Hm...